Marek Sobski : Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945). – wywiad z autorem

1) Skąd pomysł napisania o Włochach w drugiej wś? 

Proces dojrzewania do tego był oczywiście długi. Zainteresowanie historią wojskowości towarzyszyło mi od dziecka. Później w mojej głowie kiełkował pomysł, bo poświęcić przynajmniej część życia na badanie jakiegoś wybranego tematu, choć nie od razu myślałem o Włochach. Ten wybór wiąże się z… piłką nożną. Jako miłośnik włoskiej Serie A w towarzystwie czasem robiłem za „Włocha” i musiałem wysłuchiwać różnych docinków o rzekomo słabej postawie żołnierskiej tej nacji. W końcu miarka się przebrała i tak powstał blog Wojna Mussoliniego. Pomysł chwycił i dzisiaj mam grono wspaniałych czytelników, w ręku ściskam pierwszą książkę wydaną własnym nakładem i mam pomysły na dziesiątki kolejnych, a i na brak zainteresowania ze strony wydawców nie mogę narzekać.   


2) Jeśli o Włochach to dlaczego właśnie o wyczynach włoskich podwodniaków?

W tym przypadku bezpośrednią inspiracją był kultowy „Okręt” Lothara-Günthera Buchheima, a może nawet bardziej jego ekranizacja w reżyserii Wolfganga Petersena. Dojrzewałem w okresie, gdy wielkie kino oglądało się na kasetach wideo z wypożyczalni. Taśmę z „Okrętem” zdarłem chyba do cna. Gdy już bardziej zainteresowałem się włoską historią, to okazało się, że ich podwodnicy mieli wcale nieliche sukcesy. Tym tematem debiutowałem w prasie historycznej, a los sprawił, że jemu poświęcam także pierwszą książkę wydaną nakładem własnym. I uważam, że warto znać tę historię!    


3) Jak oceniasz sprzęt na którym pływali Włosi na tle ich sojuszników i przeciwników, w tym naszych potwornych bliźniaków?

Całą litanię szczegółów znajdziesz oczywiście w książce. Ale trzeba z całą mocą podkreślić, że włoskie okręty podwodne były tymi najsłabszymi technicznie spośród liczących się flot II wojny światowej. Ponadto włoscy kapitanowie byli ograniczani całą masą restrykcji, w tym choćby nakazywano im oszczędnie gospodarować torpedami, bo te były bardzo kosztowne. Przynajmniej ropy dla operujących na Atlantyku okrętów podwodnych było pod dostatkiem i wraz z siłami eskortowymi na Morzu Śródziemnym były one traktowane w tym względzie priorytetowo.   


4) Czytając kiedyś książkę o akcjach specjalnych w 2 wś natknąłem się na informacje o włoskich planach ofensywy podwodnej przeciw USA która zakładała min. atak na Nowy York i Wielkie Jeziora. Spotkałeś się z takimi informacjami?

Za atak na Nowy York mieli wziąć się komandosi morscy z legendarnej X Flotylli MAS. Znając ich przygotowanie, determinację, pomysłowość i skalę sukcesów, można przypuszczać, że Włosi mieli szansę odnieść bardzo prestiżowy sukces w postaci ataku na amerykański port. Ataku miał dokonać miniaturowy okręt podwodny, który za Atlantyk miał dostarczyć jeden z okrętów z Betasom. Próby morskie wypadły pomyślnie, ale plan trzeba było udoskonalić i ostatecznie nie zdążono wprowadzić go w życie. Ale to nie jedyne operacje specjalne, z którymi wiązano podwodników z Betasom. W planach były także ataki na Rio de Janeiro i porty w Afryce. O tym wszystkim także przeczytasz w mojej książce.  


5) Co cię najbardziej zaskoczyło w pracy badawczej wykonan przy okazji pisania książki?

Bardzo szanuję inicjatywę, jaką wykazywali się dowodzący włoską grupą atlantycką. Po pierwszych niepowodzeniach potrafili podejmować dobre decyzje: przebudowali okręty, eksperymentowali z taktyką, poszukiwali dogodnych akwenów do „polowania”, często je zmieniając. Analiza ich działań sprawiła mi dużo satysfakcji, w końcu wszyscy lubimy historie, gdy ktoś przechodzi drogę od zera do bohatera.  


6) Czy w książce zamieszczasz cytaty z rozkazów, wspomnień, raportów?

Owszem, choć nie jest tego specjalnie dużo. Literatura, z której korzystałem, siłą rzeczy opierała się o materiały archiwalne. Postawiłem na przedstawienie tej historii według mojego punktu widzenia, czyli opisania całej tej epopei w przejrzysty sposób oraz położenia silnego nacisku na część anegdotyczną, by książkę czytało się lekko i przyjemnie. Powtarzanie tych samych informacji w cytowaniu raportów czy rozkazów najczęściej uznawałem za bezcelowe. Wyjątki oczywiście są, możemy na przykład zapoznać się z konkluzjami zaokrętowanego na pokład jednego z okrętów lekarza, który sporządził raport o stanie żywności zabranej na rejs. 


7) Ile czasu zajęła ci praca nad książką?

Jak wspomniałem, pierwszy był artykuł „Sommergibili na Atlantyku”, którego pierwsza część ukazała się w „Okrętach” w sierpniu 2013 roku. Od tego czasu sprowadzałem materiały i ulepszałem projekt. Początkowo miała być to trzytomowa praca dla Kagero Publishing. Później książkę chciały nabyć także inne wydawnictwa, ale ostatecznie postanowiłem zaryzykować i wydrukować ją samemu. Efekt tej decyzji leży starannie zapakowany w pokoju obok, a prace nad „Betasom” ostatecznie zamknęły się w sześciu latach, choć znalazłem także czas na kilkadziesiąt innych publikacji. 


8) Z czego w książce jesteś najbardziej dumny?

Nim zacząłem pisać cokolwiek usiadłem w fotelu i zrobiłem sobie rachunek sumienia. Podstawowe pytanie, jakie sobie wówczas postawiłem brzmiało: jakie książki chciałbyś pisać? – Takie, jakie sam lubię czytać, z bardzo solidną podstawą merytoryczną, ale niestroniące od ciekawostek i przybliżające historie poszczególnych ludzi. Mam poczucie, że udało się zrealizować taką koncepcję i jest to książka dla czytelnika w każdym wieku i na każdym poziomie zaawansowania z tematem bitwy o Atlantyk. Jeśli czytelnicy będą mieli podobne odczucia, to faktycznie będę z tego dumny.    


9) Co było najtrudniejsze w pracy?

Samo pisanie było czystą przyjemnością. Najtrudniejszym okresem było przygotowanie książki do druku, jej należyte sprawdzenie i złożenie. Pierwszy raz brałem się za bary z takim problemem. Opinie czytelników pokażą, czy wraz z Panem Grzegorzem, moim korektorem i wsparciem redakcyjnym, podołaliśmy temu zadaniu. 


10) Z jakich źródeł czerpałeś? 

Naturalnie podstawą była literatura włoskojęzyczna. Od  analizy działań włoskich podwodników wydanej przez specjalistów z wydziału historycznego ich marynarki wojennej, po czasopisma, w tym te wydawane przez hobbystów, ale wcale nie mniej wartościowe, bo ludzie ci poświęcają wiele pracy w poszukiwania szczegółów tej historii. Ale sięgnąłem także do relacji drugiej strony, stąd obecność w mojej pracy danych zaczerpniętych z prac anglojęzycznych i naszych rodzimych autorów. 


11) planujesz już kolejna książkę ?

W dziewięć dni rozesłałem czytelnikom ponad 100 egzemplarzy książki, a zainteresowanie rośnie. Z niecierpliwością wyglądam kolejnych opinii o niej, a te dotychczasowe są jednoznacznie pozytywne. Oba trendy utwierdzają mnie w przekonaniu, że postąpiłem właściwie. Dlatego korzystając z okazji mogę ogłosić, że najpewniej kolejną książką, którą zaproponuję będzie monografia kampanii wschodnioafrykańskiej z lat 1940-1941. Pierwszy tom jest już bardzo blisko ukończenia, a jeśli sukces „Betasom” pozwoli zgromadzić odpowiednie środki, to chciałbym go bogato zilustrować, w tym także dodać mapy. Być może uda się zamknąć ten projekt już w pierwszej połowie przyszłego roku. Szykuje się kolejna niezapomniana historia!   

Bardzo dziękuje autorowi za to, że znalazł chęć i czas aby odpowiedzieć na powyższe kilka pytań, i to mimo niezwykle „gorącego” dla niego czasu.

O książce i o włochach na frontach pierwszej i drugiej wojny światowej można przeczytać na stronie autora książki http://wojna-mussoliniego.pl

You may also like...

1 Response

  1. 18 września 2023

    […] To już druga książka Marka Sobskiego, pierwszą była “Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)“. Tutaj można przeczytać nasz mini wywiad z autorem. […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.