Przypadki i wpadki dyplomaty : Jacek Kluczkowski (recenzja)
Przypadki i wpadki dyplomaty : Jacek Kluczkowski (recenzja)
Dobry dyplomata to taki człowiek, który, gdy powie komuś „spadaj”, to ten ktoś poczuje podniecenie przed zbliżającą się podróżą. Nie wiem, czy autor był aż tak dobrym ambasadorem, jednak na pewno swoją służbę dyplomatyczną odbywał w ciekawym miejscu i w ciekawym czasie, zupełnie, jakby padł ofiarą starego chińskiego przekleństwa.
Wspomnienia Jacka Kluczkowskiego pod tytułem „Przypadki i wpadki dyplomaty” ukazały się nakładem wydawnictwa Czytelnik. Egzemplarz, który otrzymałem od wydawnictwa, został oprawiony w miękką okładkę ze skrzydełkami. Druk w książce jest wyraźny, wielkość czcionki jest średnia, marginesy nie przesadnie duże, są jednak wystarczające. Do opisu cech fizycznych i wizualnych książki mogę dodać to, że zawiera trochę kolorowych zdjęć przedstawiających autora podczas omawianych wydarzeń lub w innych sytuacjach związanych tematycznie z książką.
Warto napisać chociaż kilka słów na temat treści omawianej pracy. W wersji bardzo skróconej, autor opisał swoją drogę do dyplomacji od czasów studiów do czasu mianowania na stanowisko ambasadora w Kazachstanie i Kirgistanie. Trochę to zbyt lakoniczny opis, nawet jak na mnie, więc postaram się go trochę uszczegółowić. Jacek Kluczkowski, w książce opowiada o początkach swojej fascynacji krajami położonymi za naszą wschodnią granicą i relacjami z nimi. Później opowiada, jak trafił i trwał w ekipie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, później premiera Belki. Karierę kontynuował pod rządami PiS i Platformy Obywatelskiej. Jednak to nie partie polityczne tylko ludzie, z którymi pracował, wyznaczają cezury jego kariery. Zaczynał od bycia ghost writerem, a dzięki zdolnościom oraz szczęściu wspinał się po drabinie kariery. Dla mnie część książki poświęcona pracy dla Aleksandra Kwaśniewskiego i premiera Belki była najciekawsza, i to nie dlatego, że działy się wtedy bardzo ważne wydarzenia na Ukrainie, ale dlatego, że mogłem poznać lepiej autora, Prezydenta oraz Premiera. Mam świadomość, że obraz kogoś w czyichś wspomnieniach nie jest w stu procentach wierny rzeczywistości i pełny, ale pozwolił mi spojrzeć na tych dwóch ważnych dla naszej historii polityków z innej strony. Na pewno zyskali w moich oczach.
Byłem ciekaw, jak autor opisze swoją współpracę z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Nie zawiodłem się, chociaż liczyłem na więcej szczegółów, jednakże nie mogę podnosić tego jako jakiegoś, nawet mało poważnego zarzutu.
Uzupełnieniem tekstu, jest załączony spis aktorów ukraińskiej sceny politycznej w czasach działalności autora. Bardzo przydatne narzędzie podczas czytania książki.
Nie wspomniałem o tym wyżej, ale bardzo ciekawą częścią pracy, jest opis pomarańczowej rewolucji oraz polskich działań zmierzających do bezkrwawego rozwiązania tego pierwszego wielkiego kryzysu u naszego wschodniego sąsiada.
Czy „Przypadki i wpadki dyplomaty” podobały mi się? Tak, nawet bardzo. Autor ma lekkie pióro, pisze ciekawie. Potrafił oddać dramatyzm chwili, gdy opisywał kulisy montowania ukraińskiego okragłego stołu. Jak pisałem wcześniej, książka pozwoliła mi spojrzeć inaczej na niektórych aktorów polskiej sceny politycznej, miło, że autor potrafił zauważyć to, co dobre w osobach, z którymi niekoniecznie zgadzał się w różnych kwestiach światopoglądowych czy po prostu nie pałał do nich sympatią. Książkę mogę polecić, każdemu zainteresowanemu polityką międzynarodową, relacjami z Ukrainą oraz jej wewnętrznymi sprawami.
Czas poświęcony lekturze uważam za bardzo dobrze spędzony.
Za książkę dziękuje wydawnictwu Czytelnik.