Wyprawa : Pęzino
Tak, jak deklarowałem we wcześniej zamieszczonym wstępie, pierwszą opisaną wyprawą będzie tegoroczna wycieczka do Pęzina. Tak naprawdę to było nasze drugie podejście, pierwsze zakończyło się pocałowaniem klamki. Po wszystkim oceniam, że zdecydowanie warto było ponowić szturm, gdyż Pęzino to prawdziwa perła Pomorza Zachodniego.
Na wstępie trochę historii budowli. Zamek można łączyć z templariuszami, trzeba z joannitami i von Borckami i na końcu z von Puttkamerami. Wszyscy właściciele odcisnęli na zamku swoje piętno.
Rycerzy w habitach nie trzeba nikomu przedstawiać.
Von Borckowie to tak naprawdę Borkowie. Rycerski ród o pochodzeniu słowiańskim, którego herbem były dwa wilki na złotej tarczy. To był jeden z najstarszych i najpotężniejszych rodów Księstwa Pomorskiego. Mam nadzieję że kiedyś coś więcej o nich napiszę.
Puttkamerowie to ród który skoligacił się z von Borckami w XVIII wieku, dzięki czemu przejął Pęzino. Początkowo myślałem, że to mało znaczący ród, może nawet jacyś nuworysze. Myliłem się, to ciekawa familia. Puttkamerowie są boczną linią wygasłego pomorskiego rodu Świeców, który w okresie rozbicia dzielnicowego dużo znaczył na terenie obecnej Polski północnej. Potrafił się sprzymierzyć z Brandenburczykami przeciw Łokietkowi, za co został nagrodzony nadaniami ziemskimi, potwierdzonymi później przez m.in. Książąt Pomorskich. A kilkaset lat później jedna panna Von Puttkamer wyjdzie za mąż za samego Ottona von Bismarcka, a jeden z von Puttkamerów będzie doradzał autorom Star Treka i współtworzył amerykański program kosmiczny.
Joannitom zawdzięczamy wieżę oraz najstarszą gotycką część zamku. Za ich czasów zamek charakteryzował się dużymi jak na tak małą budowlę, walorami obronnymi. Zbudowany z kamienia i cegły, na planie nieregularnego czworoboku, składał się z wysokiego mur kurtynowego z narożną wieżą, mającą charakter stołpu oraz częścią mieszkalną która okna posiadała jedynie od strony dziedzińca. Dodatkowo zamek wybudowano na wzniesieniu w okolicy wideł rzek Krąpieli i Pęzinki.
Obecnie teren jest już znacznie zmieniony i osuszony, ale i tak jest tam mokro. Widać, że musiało to być niezłe bagnisko lub zamek był wręcz posadzony na wyspie.
Borckowie zmienili zamek w rezydencję renesansową, Puttkamerowie domknęli całość sporym dodatkiem neogotyckim.
Wkładu templariuszy nie jestem pewien, gdyż znalazłem tylko wzmiankę o tym jakoby otrzymali Pęzino od Barnima I, który miał duże związki z zakonem. Z drugiej strony joannici powszechnie przejmowali ziemie templariuszy, więc jest to w prawdopodobne, choć co najmniej wątpliwe.
Historia zamku którą znalazłem, wygląda następująco. Początkowo władała zamkiem, a wtedy pewnie jeszcze gródkiem, rodzina von Paninów. W latach 1357-1387r. właścicielami byli von Borckowie, którzy sprzedali Pęzino joannitom z Suchania, których przedstawicielem był komtur von Guntersberga. Jego ród od tego czasu miał być lennikiem zakonu. W latach 1472-1493 joannici bezpośrednio władali zamkiem. Następnie znowu zamek przejęli von Borckowie. W 1682r. zamkiem zarządzał Georg Puttkamer, mąż Ewy Lilianny von Borck. Puttkamerowie ostatecznie uzyskali prawa do zamku na początku XIX w. Co ciekawe, właściciele zamku przestali być lennikami joannitów dopiero po kasacji zakonu w Prusach, czyli w 1810 r.
Poza zamkiem warto zajrzeć do pobliskiego kościoła. Został wzniesiony w XVI w. za władztwa von Borcków.
Po zwiedzaniu zamku udaliśmy się do pobliskiego Marianowa.
Zaprowadziła nas tam legenda Sydonii von Borck. Sydonia pochodziła z jednego z czołowych rodów Księstwa, w dzieciństwie i w młodości przebywała na dworze księcia Filipa I w Wołogoszczy i została dwórką księżnej Amelii Saskiej. Przyjęła oświadczyny syna księcia – Ernesta Ludwika. Do ślubu jednak nie doszło, gdyż książę pod naciskiem rodziny wycofał się z obietnicy i w 1577 ożenił się z córką księcia Brunszwickiego. Kolejne lata życia upłynęły jej na licznych bataliach sądowych i sporach m.in. z rodziną o spadek. Mimo wielu narzeczonych nigdy nie wyszła za mąż. W 1604r. została przyjęta do mieszczącego się w Marianowie, zakładu dla panien ze szlachetnego rodu. Zakład mieścił się w dawnym klasztorze cysterek, ufundowanym przez księcia Barnima I. Z racji świetności pochodzenia, została zastępczynią przełożonej.
Jednak w wyniku konfliktów usunięto ją z tej funkcji. Ponoć zaczęła coraz bardziej interesować się ziołolecznictwem, nie uspokoiło to jej charakteru i nie wygasiło konfliktów z rodziną. W końcu w 1612r. ktoś rzucił oskarżenie o czary. Najpoważniejszym z zarzutów był ten o rzuceniu klątwy na rodzinę Książąt Pomorskich z rodu Gryfitów – po rozstaniu z Ernestem Ludwikiem miała przepowiedzieć, że nie minie 50 lat, jak ród księcia wyginie. Uznano to za przestępstwo polityczne, zwłaszcza w kontekście niewyjaśnionych zgonów kolejnych książąt. W 1619r. została aresztowana i osadzona w zamku książęcym w Grabowie, który – nota bene – przed sekularyzacją był klasztorem. Broniła się dobrze, jednak tortury i zeznania świadków, w tym innej zielarki, pogrążyły ją. Została skazana na śmierć, przez ścięcie mieczem. Wyrok wykonano 19 sierpnia 1620r. przy bramie młyńskiej Szczecina. Ciało Sydonii spalono na stosie, a prochy pochowano na średniowiecznym cmentarzu biedoty, który znajdował się przy obecnej ulicy Sowińskiego. Z samego zespołu klasztornego zachowało się wcale nie tak mało.
Nadal stoi kościół z XIIIw. oraz jedno ze skrzydeł budynki klasztornego. Miejsce to dziwnie przyciąga koty. Kto wie, może koty na zdjęciach są potomkami kotów Sydonii, może koty wyczuwają aurę czarownicy. Nie wiadomo co je tam trzyma.
Redaktorka twierdzi że to parafialne dokarmianie wabi do Marianowa koty, ale ja w to nie wierze 🙂
Zdjęć z wycieczki mamy więcej, nie zamieszczam ich jednak gdyż uważam iż lepiej samemu na miejscu odkryć cały urok opisanych miejsc.
1 Response
[…] dawny kompleks klasztorny w Marianowie (relacja z naszej wyprawy do przeczytania pod adresem https://monitor-historyczny.pl/wyprawa-pezino/ ). W trakcie zwiedzania zamku oraz kościoła w Pęzinie, natrafiliśmy na kamienny nagrobek […]