Wojny Włoskie odc.2
Wojny Włoskie odc. 2
Dwa tygodnie minęły jak z bicza trzasnął. Fantastyczne wydarzenia w życiu rodzinnym nie wpłynęły jakoś negatywnie na tempo malowania. Nie wiem czy nawet obecnie nie jest tak że więcej czasu poświęcam na figurki, czasem między karmieniem małego człowieka a przewijaniem go nie da się zrobić nic innego niż malować lub gapić się w smartfona. Wiadomo co jest lepsze.
Miałem spore obawy przed malowaniem Landsknechtów. Ich figurki to prawdziwe maluchy, skala 15mm. Jednak jak się okazało w teście porównawczym, są mali nawet jak na tą małą skalę.
Figurka szwedzkiego artylerzysty od polskiego Wargamera, i żołnierza z epoki napoleońskiej (niestety nie pamiętam jakiej firmy, wiem też że jest maźnięty nie takimi kolorami jakimi powinen być pomalowany) są znacznie większe, zdjęcie nie pokazuje w pełni różnicy.
Po za samą wielkością problemem była kolorystyka. Landsknechci to były prawdziwe papugi renesansowego pola bitwy. Jak te różne kolory umieścić na tak małym ludziku ?
No ale do odważnych świat należy. Dzięki doświadczeniu zdobytemu w trakcie malowania figurek do Blood Bowla (tryb niedokonany wybrany świadomie, zaś ten zestaw startowy zawiera drużynę ludzi oraz orków, boisko, czyli wszystko potrzebne do rozpoczęcia zabawy) postanowiłem figurki pokryć białym podkładem wymieszanym z szarą farbą. Łatwiej pokryć kolorem szary podkład, ewentualne niedomalowania nie są tak rażąco widoczne.
Wyżej dokładnie widać z czym się zmierzyłem 🙂 (oho, widać też spoiler mojego drugiego projektu, ale że dopiero zaczynam wchodzenie w świat figurek to tych projektów mam narazie nie wiele więcej, jak pomyślę to tylko trzy, jak pomyślę bardziej to mniej, chyba 5 😉 )
Zanim się zabrałem do malowania, pooglądałem trochę grafik przedstawiących te śmiercionośne papugi. Na karnawale w Rio lub na modowym wybiegu odnaleźli by się doskonale, te pióra, śmiałe zestawienia kolorów, paski, ozdoby. Nie było wyjścia, trzeba było iść tą drogą.
Korzystając ze skromnej póki co palety Vallejo, użyłem podstawowych barw, czarny, zielony, zółty, czerwony, czarny, skóra czerwona, skóra ciemna, metaliczny (jak tak się wypisuje kolory to wydaje się ich sporo, a przecież to zupełna podstawa).
Już na tym etapie byłem bardzo zadowolony. Żywo, kolorowo, zgodnie z duchem epoki. Może i tak bym zostawił, ale pod wpływem „złych” kolegów postanowiłem jeszcze trochę popracować. Użyłem sepiowego washa od Vallejo. Tak przy okazji wspomnę, iż było to moje pierwsze użycie tej techniki. Ciekawe doświadczenie, wynik trudnej pracy się zapaskudza, można porównać to wysypania mąki na świeżo wysprzątaną przez siebie podłogę 🙂
Następnie przyszła pora na suchy pędzel (szkoda że pod wpływem emocji częściowo robiony najlepszym pędzlem ;-). Fajna technika, pracochłonna ale efektowna, nie spodziewałem się że spodoba mi się takie wycieranie farby.
Wynik końcowy bardzo mi się podoba.
Wczoraj powstał drugi landsknecht, niestety nie mam dobrego zdjęcia więc nie będę się chwalił.
Kolejnym figurkom będę musiał dać ubrania w innych kolorach, plus jest taki że żadne zestawienie kolorów, choćby najbardziej ekstrawaganckie nie będzie złe 🙂
W malowaniu bardzo pomogły mi rozmowy z kolegami Onufrym i Warchołem. Serdecznie ich pozdrawiam 🙂