Ogniem i Mieczem 1 ed. : Podjazd RON vs. SWE
Ogniem i Mieczem 1 ed. (Wargamer) : Podjazd RON vs. SWE
Niedawno po dłuższej przerwie udało się znowu rozegrać potyczkę w moim zdaniem bardzo udanym systemie wargamingowym jakim jest Ogniem i Mieczem polskiej firmy Wargamer. Bitwa została rozegrana na zasadach 1 ed. Popełniliśmy kilka błędów, jednak nie wypaczyły one ducha systemu. W nadchodzącej 2 edycji szykuje się bardzo dużo zmian, w tym takich naprawdę fundamentalnych, ale za wyjątkiem przeczytania kilku informacji, obejrzenia przykładowej bitwy nie wiem jeszcze o niej wystarczająco wiele by jakoś ją oceniać. Generalnie jestem optymistą.
Mój stały przeciwnik, a zarazem właściciel tych ładnie pomalowanych figurek wybrał podjazd RONu, bardzo manewrowy, tym razem nie była to czata Gosiewskiego z husarią. Ja miałem do dyspozycji podjazd ze sporą ilością piechoty i artylerii. W wyniku losowania rozgrywaliśmy scenariusz opóźnienie. Mi przypadła rola grupy opóźniającej.
Moim planem było obsadzenie wzgórz piechotą i artylerią, kawalerię przeznaczyłem do obwodu oraz obrony zagrożonych odcinków, nic genialnego. Przyznaję, że nie byłem w trakcie gry zadowolony z rozstawienia, ale jak się później okazało było chyba lepsze niż sądziłem. Małym psikusem spłatanym przez los był efekt, iż jeden oddział mojej piechoty wchodził od drugiej tury, a przeciwnika wolentarze byli niegotowi, aby ich uruchomić trzeba było wydać rozkaz, czy dodatkowy rozkaz. Spowodowało to konieczność spieszenia dragonów i użycia ich od samego początku jako piechoty, więc plan równomiernego rozstawienia się wziął w łeb.
Przeciwnik rozstawił siły w miarę równomiernie, z przewagą jakościową na swojej lewej flance. Wyszło nam jak w starożytności 🙂
Pierwsza tura była wstrząsająca i po jej zakończeniu myślałem, że poniosę totalną porażkę.
Odległości były małe, więc tura miała przebieg gwałtowny na obu flankach, na lewej starła się moja piechota i jazdą kozacką oraz rajtarzy z jazdą kozacką, wolen tarze chyba nie zdążyli wejść do akcji.
Na prawym skrzydle pancerni dopadli do dragonów…
Dragoni chyba nawet nie zadali jakiś strat pancernym i po miażdżącym uderzeniu uciekli, działo strzeliło w jazdę kozacką na lewej flance, ale nic nie zdziałało. Prawa flanka załamana totalnie, punkt zwycięstwa w zasadzie zajęty przez przeciwnika.
Sytuacja na lewej flance była podobnie tragiczna, ale mniej zero jedynkowa. Piechota pierzchła przed wrogiem, ale w lepszym stanie niźli dragoni i chyba coś tam zdziałała, rajtarzy wygrali walkę z jazdą kozacką. Wolentarze szykowali się do zajęcia wzgórza
W turze drugiej wróg wyczyścił wzgórze na mojej prawej flance. I stała się rzecz zabawna, po zajadłej walce udało mi się rozbić przeciwnika na lewej flance. Spory udział w tym miało nie szczędzenie kul artylerii i pistoletów/muszkietów. Polska jazda, bez impetu zaczyna być doganiana w walce przez szwedów, dzięki ich broni palnej oraz wyszkoleniu koleniu i dyscyplinie.
W zasadzie zaczelismy po tym kończyć grę. Była już 1 w nocy, a ja tego dnia wstałem o 4 do pracy, więc byłem wykończony. Grało się super. Od totalnej porażki do prawdopodobnego zwycięstwa, sinusoida była, i to chyba jest jakaś cecha systemu Ogniem i Mieczem. Można się odkuć, można zaprzepaścić, czasem to trudne mentalnie gdy się podchodzi zbyt serio do kwestii zwycięstwa w graniu, ale za to dające dużo zabawy jeśli nie jest się człowiekiem, który musi wygrać.
Kolejna bitwa w Ogniem i Mieczem pewnie dopiero po nowym roku 🙁 Jak będzie to relacje, może bardziej szczegółową, oczywiście umieszczę na blogu.
Strona wydawcy systemu Ogniem i Mieczem