Peter Heather : Odrodzenie Rzymu.
Peter Heather : Odrodzenie Rzymu.
Według moskiewskiej propagandy drugim Rzymem był Konstantynopol, trzecim zaś Rzymem jest Moskwa. Dzisiaj jednak chciałbym przybliżyć książkę nie o pierwszym, drugim czy trzecim Rzymie, tylko o ludziach, którzy chcieli odbudować ten pierwszy, prawdziwy Rzym. Jak im się to udało, jeśli w ogóle?
Peter Heather jest profesorem historii średniowiecznej w King’s College w Londynie, wcześniej zaś wykładał w oksfordzkim Worcester College i na Uniwersytecie Londyńskim. Autor ma więc świetne referencje. Peter Heather jest już znany na naszym krajowym rynku wydawniczym. Dotychczas ukazały się u nas trzy jego książki, „Upadek Cesarstwa Rzymskiego”, „Imperia i Barbarzyńcy” oraz właśnie „Odrodzenie Rzymu”. Wszystkie trzy wydało w Polsce wydawnictwo Rebis. Sądząc z opinii, które czytałem spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem, zarówno tych mniej jak i tych bardziej zaawansowanych miłośników historii.
Czas zatem spisać i swoje wrażenia z lektury. Za tą „trylogię” zabrałem się dosyć niekonwencjonalnie, od części trzeciej, ale przez to, że uważałem na lekcjach w szkole, informacja o upadku Rzymu i próbach jego odbudowy nie będzie dla mnie zbyt wielkim zdradzeniem fabuły przed lekturą części pierwszej i drugiej „trylogii” Heathera.
Samo wydanie książki uważam za bardzo dobre. Książka jest szyta co z pewnością korzystnie wpływa na jej trwałość. Marginesy są wystarczające, nie trzeba uszkadzać grzbietu tomu, aby móc odczytać litery położone blisko środka. Użyta czcionka nie jest bardzo duża, ale zastosowany krój jest wyraźny i czytelny co niewątpliwie ułatwia czytanie. Ilustracje są, nie ma może ich za dużo, ale wybór jest ciekawy, sporej części wcześniej nie widziałem. Oprawa posiadanego przeze mnie tomu jest twarda i posiada obwolutę.
Zanim przejdę do samej treści książki, wspomnieć warto, iż w polskim wydaniu zwrócono uwagę na polskojęzyczną bibliografię oraz polskie wydania książek wymienionych przez autora, wielkie brawa dla wydawnictwa REBIS.
Przypisy są takie, jakie lubię, czyli zawierające ciekawe dodatkowe informację, nie służą tylko do odparcia ewentualnych zarzutów o plagiat.
Treść zasadniczej części pracy podzielona jest na cztery części. Każdy z rozdziałów skupiony jest na jednym z „mocarzy” którzy zapragnęli odbudować swój własny Rzym. Autor opisuje tło tych starań, czasem cofając się bardzo mocno w czasie, aby coś wyjaśnić lub opisać pewne mechanizmy, nie pomija oczywiście i innych bohaterów, i długofalowe efekty działań protagonistów.
Pierwszy rozdział opowiada o staraniach Teodoryka Amala, wodza jednego z odłamów Gotów. Spotykamy go w chwili przybycia do Konstantynopola w charakterze zakładnika i śledzimy jego losy do kresu jego dni. Rozdział jest bardzo ciekawy, odbieramy pouczającą lekcję na temat tego jak wrogowie są czasem najlepszymi katalizatorami osiągnięcia sukcesu. Zdumiewało mnie kilkukrotnie, jak ówczesna polityka „międzynarodowa” mimo odmiennej otoczki, wcale się nie różniła od tej obecnej. Sięgając po nieco bardziej współczesną analogię, myślę, że Amal jak równy z równym grałby z Putinem. Tak bardzo zszokowany już nie byłem, tym, że piszący historię już od dawna próbują swoim pisaniem odnieść korzyści materialne, związane z ośrodkiem władzy lub niekiedy nawet piszą, by ocalić swoją głowę, ale był to ciekawy wątek.
Drugi rozdział opowiada o Justynianie II. Lektura tego rozdziału była dla mnie pewnym szokiem, ujrzałem tego cesarza w zupełnie innej perspektywie. Z jednej strony patrzę na niego teraz dużo krytyczniej z drugiej strony łagodniej. Uważam, że dla samego tego rozdziału warto było przeczytać pracę Heathera.
Trzeci rozdział poświęcony jest Karolowi Wielkiemu i jego dynastii. Trochę jest o efekcie kuli śniegowej oraz o tym, jak siła przeradza się w słabość. Jak zostało to pokazane, sytuacja, iż następne pokolenia trwonią dorobek przodków, jest po prostu pewną prawidłowością historyczną.
Czwarty rozdział jest historią nieprawdopodobnego oszustwa, które musiało długo kiełkować, zanim dało niesamowity plon. Plon, który nie był absolutnie celem „oszustów”. Rozdział jest także historią mechanizmu powstania potęgi papiestwa oraz papieży, którzy puścili ją w ruch, dodam, że nie zawsze świadomie.
Oczywiście treść poszczególnych rozdziałów jest dużo bogatsza niż to skrótowo opisałem. Autor zarysowuje bardzo dobrze tło wydarzeń, opisuje widziany przez siebie związek przyczynowo-skutkowy. Sypie jak z rękawa wieloma ciekawymi przykładami podpierającymi jego tezy.
Podsumowując swoje przemyślenia na temat opisywanej książki, uważam, iż styl oraz wiedza autora jak najbardziej przekonują do lektury oraz podzielenia punktu widzenia pisarza. Osobiście oceniam lekturę „Odrodzenia Rzymu” za bardzo dobrą, a czas nad nią spędzony uważam za dobrze wykorzystany. Książka na pewno nie jest ideałem, jakąś literówkę widziałem, czasem bolałem, że jakiś temat nie został bardziej szczegółowo omówiony, zabrakło mapy, a grafik mogłoby być więcej. Jednak niewątpliwie sięgnę po wcześniejsze prace autora, co myślę że jest najlepszym wyznacznikiem mojej bardzo wysokiej oceny tej pracy.
Muszę jednak dodać, że nie jest to praca dla wszystkich. Ci, którzy szukają podręcznika na okres pięciu pierwszych wieków średniowiecza, nie znajdą tego w tej książce. Autor postawił sobie konkretny cel i realizuje go konsekwentnie, pomija wszystko, co nie jest związane z tematem książki. Miłośnicy militariów też będą zawiedzeni, oczywiście są wymienione ważne kampanie i bitwy czy pewne zmiany w wojskowości, ale nie jest to ten poziom szczegółowości wymagany przez „militarystów”.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis.