John Haldon : Wojny Bizancjum
John Haldon : Wojny Bizancjum
Bizancjum, Cesarstwo Rzymian, które trwało przeszło tysiąc lat. Czasy istnienia Cesarstwa Wschodniorzymskiego zdecydowanie nie należały do spokojnych. Jak państwo próżnych, zdradzieckich, pysznych, tchórzliwych Greków mogło tyle przetrwać, skoro ponoć byli tak źli? A może jednak nie byli i ta zła prasa była skutkiem czegoś wręcz odwrotnego? Na pytanie, jacy faktycznie byli Bizantyjczycy, opisywana książka nie odpowie. Za to po jej lekturze czytelnik będzie wiedział, jak Cesarstwo radziło sobie ze swoimi wrogami przez te tysiąc lat istnienia.
Na wstępie chciałbym zacytować biogram autora książki, udostępniony przez wydawnictwo Rebis. Moim zdaniem warto znać autora czytanej książki. „John Haldon jest profesorem historii na Uniwersytecie Princeton. Studiował w Wielkiej Brytanii, Grecji i Niemczech, jest starszym pracownikiem naukowym Ośrodka Bizantynistyki Dumbarton Oaks w Waszyngtonie. Jednym z obszarów jego badań są dzieje wczesnego i średniego cesarstwa bizantyńskiego, w szczególności okres od VI do XII wieku. Opublikował między innymi: Bizancjum. Zarys dziejów, Byzantium in the Seventh Century, Constantine Porphyrogenitus: Three Treatises on Byzantine Imperial Military Expeditions, The State and the Tributary Mode of Production, Warfare, State and Society in Byzantium oraz The Palgrave Atlas of Byzantine History.” Wspólnie z Davidem Nicolle, Stephenem Thurnball napisali wydany w Polsce „Podbój Bizancjum przez imperium osmańskie”. Od 2016 jest przewodniczącym Association Internationale des Études Byzantines. Jak widać, autor jest utytułowany i znaczący, ponadto nie można mu odmówić dorobku w temacie poruszanym przez recenzowaną książkę.
Książka jest wydana bardzo ładnie i funkcjonalnie, co jest standardem dla serii Historia wydawnictwa Rebis. Twarda oprawa z obwolutą, ozdobiona grafiką mozaiki oraz rysunkiem epoki. Mamy w środku trochę czarno-białych zdjęć przedstawiających monety z podobiznami cesarzy, miejsc, które poznamy w książce oraz prostych ale, co nie jest takie oczywiste, czytelnych map.
A co dokładnie napisał autor, który swoim dorobkiem tyle obiecuje? Czas napisać coś o treści książki. Pierwszy rozdział poświęcony jest opisowi warunków terenowych 9 klimatowi ziem Cesarstwa. Haldon opisuje główne szlaki komunikacyjne,z których korzystały armie Basileusa. Autor pokrótce opisał, jak się zmieniały w trakcie istnienia państwa. Kolejne rozdziały poświęcone są już zasadniczemu tematowi pracy, a mianowicie opisowi najważniejszych oraz najbardziej charakterystycznych kampanii i bitew wojsk cesarskich. Wybór opisanych wydarzeń nie jest jakoś szczególnie zaskakujący, na pewno można byłoby dodać jeszcze wiele znaczących bitew i zaskakujących kampanii, ale jest solidny i racjonalnie wytłumaczony przez autora. Praca zwieńczona jest zakończeniem. Jak na tekst niewydany przez wydawnictwo naukowe, po przeczytaniu zakończenia, możemy zapoznać się z naprawdę solidnym aparatem naukowym. Do każdego rozdziału i opisami kampanii lub bitwy, podane są źródła, opracowania oraz bibliografia ogólna. Ponadto lekturę ułatwia słownik terminów oraz indeks.
Pokrótce, aby nie zdradzić całej treści książk,i napiszę, że przeczytamy o Darze (530 r.), Jarmuku (636 r.),Plisce (811 r.), Dorostolonie (971 r.), Manzikercie (1071 r.), Dyrrachionie (1081 r.). To oczywiście tylko skromny wypis poruszanych tematów. Książkę oceniam wysoko, lektura jej sprawiła mi dużą przyjemność. Oczywiście, nie jest to dzieło przełomowe dla bizantynistyki i dla bizantynistów, raczej to solidne kompendium. Dobrze, że autor nie powiela starych i już przebrzmiałych tez, częstuje nas dawką świeżych i aktualnych ustaleń naukowych. Na przykład dotychczas zdecydowanie częściej spotykałem się z informacjami jakoby Manzikert był militarną katastrofą dla Cesarstwa, tutaj autor uświadamia czytelnika, że na tle innych porażek Manzikert nie byłby nawet w pierwszej dziesiątce katastrof spotykających Bizancjum na polu bitwy. Zaiste, straty osobowe, terytorialne, materiałowe były niskie. To, że ta klęska jest tak pamiętana, wynika z niewłaściwego skorelowania wyniku bitwy z tym, jak wyglądało cesarstwo 20 lat później. Autor opisując wojskowość cesarstwa Wschodniorzymskiego wskazuje zalety i wady armii Basileusa. Dotychczas myślałem, że to sama odziedziczona po Rzymie „kultura prowadzenia wojen” dawała przewagę. Tak nie było. Kiedy dochodziło do bitwy, gdy zabrakło solidnego dowódcy, ta cała rozbudowana administracja państwa, dobry poziom wyposażenia i zaopatrzenia, nie wygrywał. Autor pokazuje ,że wojsko bizantyjskie było bardzo uzależnione od jakości dowódcy, to już nie była armia rzymska, która radziła sobie z większością wrogów, dysponując średnimi dowódcami polowymi. Armia Wschodniorzymska przypominała pod tym względem wojska helenistyczne, które były skomplikowane i trudne w dowodzeniu, ale w rękach dobrego wodza potrafiły dokonywać cudów na polu bitwy.
Podsumowując, książkę warto posiadać, warto ją przeczytać. Jeśli jej czytelnik dopiero zaczyna przygodę z wojskowością bizantyjską, to będzie naprawdę bardzo dobrą bazą do dalszych studiów. Z bibliografii skorzystają nie tylko anglojęzyczni czytelnicy, chociaż oni najwięcej. Jest słownik terminów który ułatwi czytanie innych prac. Jeśli zaś czytelnik już trochę wie, to książka będzie dobrym przypomnieniem i może poszerzeniem posiadanej wiedzy. Bibliografia i w jego przypadku może być bardzo pomocna.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Rebis.